Umysł - otwarte 24h

Żyjemy dzięki rutynie, ona też nas gubi, a czasem nawet tego życia pozbawia. Działamy mechanicznie, myślimy automatycznie, istniejemy nieświadomie. A gdyby tak zatrzymać ten kołowrotek, wysiąść z niego chociaż na chwilę, pooddychać, porozglądać się wokół ... poczuć się w swoim mieście jak turysta...

W piątek okazało się, że w poniedziałek mam odbierać zaległy urlop, jednak żadna spontaniczna jednodniówka nie wchodziła w grę, gdyż popołudniu miałam umówioną wizytę u lekarza, a wieczorem trening. Pierwsza myśl: Dawno nie byłam na wystawie, w muzeum, w galerii, takiej niehandlowej! Przecież to poniedziałek instytucje kultury są zamknięte. Jedynym otwartym w poniedziałki obiektem okazało się Muzeum Współczesne – może to znak, by wreszcie odwiedzić przybytek tej dziedziny sztuki, z którą jestem na bakier. Postanowiłam poniedziałek uczynić dniem ze sztuką współczesną, a przede wszystkim zabawić się w turystę, wyjść na spacer bez żadnego ani jednego celu, służbowego, towarzyskiego, prywatnego, żadnego, nawet nie robiąc przy okazji żadnych zakupów. Chociaż termometr pokazywał -7 stopni, wybór był słuszny. Spędziłam dobry dzień, w ogóle nie rozumiejąc i nie odczuwając odgórnych ustaleń określających 15-stego stycznia najbardziej depresyjnym dniem roku. Nazwa „Blue Monday” owszem, pasowała mi do tego dnia, ale jedynie kolorem nieba, które było wtedy czyściusieńkie.
Gdzie znajduje się napis o otwartości umysłu?
Na której ulicy spogląda z okna pan Tadeusz?
Gdzie jest pomnik liczb pierwszych?
Wielu Wrocławian nie zna odpowiedzi na powyższe pytania.





Swoją wędrówkę po Wrocławiu zaczęłam od „kawałka sztuki” tak dobrze ukrytego w przestrzeni miejskiej, że nie wiedząc o tej wystawie, bardzo łatwo ją przeoczyć. Na placu Nowy Targ wystawiono kilka, niewielkich rzeźb ciekawego artysty Michała Staszczaka. Malutkie rzeźby w skonstruowanych z czterech szyb witrynach trudno dojrzeć, a szkoda. Jak ktoś nie wie o tej namiastce wystawy, przejdzie obok, nie zatrzymując się przy wystawie "Showcase", a ta warta jest wystawienia w miejscu bardziej sprzyjającym kontemplacji.

Przyznam się, kolejnym pośrednim punktem wycieczki miały być dwie galerie sztuki współczesnej. Jednak skapitulowałam widząc już przez witrynę ich zawartość. Mogę być miłośnikiem sztuki, ale nie muszę interesować się i rozumieć każdej jej odmiany, ta współczesna często do mnie nie przemawia, choćbym nie wiem jak bardzo się starała, więc starania przekierowuję gdzie indziej.

Muzeum Współczesne Wrocław posiada na tyle dużo różnorodnych wystaw czasowych i stałych, że można znaleźć coś interesującego.
Poniższe zdjęcie przedstawia umieszczoną na fasadzie budynku "Klepsydrę" i stanowi zapowiedź ekspozycji stałej (i darmowej) słynnych we Wrocławiu "Pojęciokształtów - poezji konkretnej" Stanisława Dróżdża.



A kiedy poważna tematyka sztuki współczesnej do nas nie, jest w Muzeum miejsce, do którego każdy powinien trafić, ja właśnie od niego zaczęłam. Kawiarnia znajdująca się na szczycie budynku obdarzyła mnie maksymalną ilością światła więc i pozytywnej energii, w dniu odgórnie obwołanym najbardziej depresyjnym dniem w całym roku.



Czas spędzony w Cafe Muzeum to wspaniały relaks, ale również okazja by spojrzeć na świat z dystansem, dosłownie i w przenośni. Klimatyczny i aromatyczne zwieńczenie galerii stanowi świetną alternatywę dla kawiarni zlokalizowanych wokół gwarnego rynku.

W Muzeum Współczesnym odnalazłam jeszcze dwa miejsca mogące przynieść uniwersalną refleksję zwyczajnemu człowiekowi, nie będącemu koneserem sztuki nowoczesnej.

Pierwszym z tych miejsc była (do 29.01.2018) wystawa poświęcona Miesięcznikowi "Fotografia" wydawanego w latach 1953–1974. Dla współczesnej młodzieży daty te wydają się prehistorią, dzięki postępowi technologicznemu dostęp do fotografii jest powszechny, wręcz obligatoryjny. Zmieniły się łatwość z jaką wykonuje się zdjęcia, z jaką są one odtwarzane i przekazywane dalej. Możliwość wielokrotnego pstrykania jednego ujęcia, a następnie jeszcze ulepszenia go, sprawiły że spust aparatu naciskamy dużo bardziej pochopnie i dużo mniej refleksyjnie niż w tamtych latach. Za fotografa uważa się dziś prawie każdy, wystarczy mieć wystarczająco pieniędzy na dobry sprzęt, nie trzeba mieć talentu, ani żadnej wiedzy i przeszkolenia technicznego. Dlatego tym bardziej warto przez chwilę zatrzymać się i przyjrzeć tematowi od strony historyczno-teoretycznej. Warto zadać sobie parę pytań, które stawiali sobie fotografowie pół wieku temu, wyobrazić, że jest się na ich miejscu i nie dysponuje możliwościami technologicznymi, a tylko lub aż ogromnym sercem i poczuciem misji.





Drugim tematem dotykającym uniwersum w MMW jest przyroda, a dokładnie jej leśny aspekt ujęty w wystawie interaktywnej "Duchy lasu". Tak jak wskazuje jej tytuł, łączy artystyczną interpretację lasów z ukazaniem ich duchowego aspektu, ponieważ jak informuje opis wystawy współcześnie tak jak sztuka w mieście, tak poza nim przyroda pełni dla człowieka funkcję terapeutyczną. Wystawa nie stanowi zamiennika wyprawy do prawdziwego lasu, nie konkuruje z nim. Raczej jest teoretycznym duchowym prologiem do rzeczywistego kontaktu z przyrodą. Przygotowuje, zarówno dzieci jak i dorosłych, by pełniej z niego korzystać. Wystawę można zwiedzać aż do 31 października, najlepiej w tygodniu, a następnie w weekend do lasu!



Opis wystawy: "Wnętrze lasu kryje piękno i tajemnicę. To siedlisko dzikości, do którego zwykle nie zapuszczamy się
w nocy, wzbudza jednocześnie zachwyt i lęk. Oczy
w pniu drzewa, szept gałęzi, zaskakujące kształty wyłaniające się spomiędzy gęstwiny roślin, to wszystko przypomina nam, że w lesie oprócz zwierząt i roślin spotkać możemy kogoś jeszcze. Leśnice, borowce, szyszaki czy biesy to nieliczne spośród ich imion, a jest ich o wiele więcej… Są wśród nich między innymi tacy, którzy mylą wędrowcom ścieżki, leczą ludzi i panują nad dzikimi stworzeniami. Dotychczas opiekunowie lasu karmili się siłą otaczających ich pradawnych borów, a im las był silniejszy, tym silniejsi byli oni. Czy degradacja lasów jest efektem zanikania istot go zamieszkujących,
czy jego strażnicy osłabli, bo lasy są niszczone?

Historia lasu wykracza poza ludzką pamięć, a jego korzenie w zbiorowej nieświadomości sięgają dużo głębiej, niż potrafimy sobie to wyobrazić. Nasi prarodzice czcili swoich bogów wśród drzew,
w magicznych miejscach zwanych ‘świętymi gajami’,
a poszanowanie przyrody umożliwiało im zbliżenie się do przodków, leśnych opiekunów oraz sił natury. Drzewa dawały im życie, wiedzę, schronienie i siłę, były czczone i odpowiednio honorowane.

Współcześnie sztuka jest swego rodzaju terapią dla mieszkających w miastach ludzi. Poza cywilizacją jej funkcję pełni natura, która zachwyca, wprawia
w zadumę, relaksuje i koi. Bogactwo wizualności wpisane w naturalny stan przyrody uwrażliwia estetycznie, inicjując jednocześnie stan głębokiego relaksu, a także uważności, którą tak łatwo gubi się
w przebodźcowanym środowisku miejskim. We wnętrzu schronu powstał las, byś mógł/-a w jego otoczeniu stworzyć opiekuńczego ducha, który utrwali się w zbiorowej nieświadomości jako symboliczna manifestacja naturalnej mocy przyrody.

Wejdź w las, wsłuchaj się w jego wnętrze i spotkaj zamieszkujące w nim tajemnicze istoty."