ja - ona

Poznawać inne kultury , czerpać z nich oraz od ich przedstawicieli jak z życiodajnego źródła możemy nie tylko wtedy i tylko wtedy gdy przybywamy na ich terytorium. Dzięki twórczości i wszelkim mediom czyli nośnikom stoją przed nami otworem skarbnice dorobku kulturowego i mentalnego niemalże całego świata. Wystarczy tylko mieć umysł, oczy i serce szeroko otwarte, albo chociaż wystarczająco otwarte, odważne i dzielne...
Przez chwilę w kinie nh a później jeszcze krócej w BWA można było zobaczyć, przeczytać a nawet sfotografować się na wystawie Lindy Parys Linda Parys "#jaFrida" Interaktywna ekspozycja biorą za punkt wyjścia osobowość i życiorys meksykańskiej malarki Fridy Kahlo skłania do spojrzenia w głąb siebie.
Ta niewielkich rozmiarów,ale silnego oddziaływania Wystawa nie miala moim zdaniem wystarczającego rozglosu, dlatego dla wszystkich którzy ją przegapili lub stać się jej częścią nie zdążyli, czyli dla wielu pozwalam sobie zamieścić jej treść, niech i Wam Frida inspiracją będzie!



***
O wystawie Lindy Parys #JaFrida: Frida Kahlo to postać wielowymiarowa, której nie da się jednoznacznie określić. Wymyka się schematom. Jest symbolem feministek, bo przełamała tradycyjne role kobiet i mężczyzn, choć za życia sprzeciwiała się patriarchalnym zasadom chrześcijańskiego Meksyku, jednocześnie marzyła o stworzeniu kochającej się rodziny, oddanym mężu i cudownych dzieciach.
Na czym polega jej wyjątkowość? Czy każda z nas może odnaleźć w niej cząstkę siebie?



źródła: F5 ; owlcation

Interpretujemy 5 wartości Fridy Kahlo: tolerancję, witalność, śmierć, chorobę pasję. Pokazujemy dualizm kobiet w oparciu o duchowe cechy wspólne z artystką.
Choć wydaje się, że dziś swoim selfie krzyczymy „ja” z powodów artystycznych, Linda Parys, autorka zdjęć, portretuje coś więcej – poszukiwanie siebie i potrzebę wniknięcia głębie. Wymyka się rzeczywistości, obserwując ją i próbując „znaleźć dystans wobec siebie i otaczającego świata oraz jego akceptację” (Susan Sontag)
Cytując Fridę „I’m painting my own reality” – malujemy swoje rzeczywistości. Agnieszka Charkot, jedna z bohaterek naszej wystawy, powiedziała: „Żyjemy w kilku rzeczywistościach – swoich fantazjach i marzeniach, w wirtualu, w pracy, z przyjaciółmi, z rodziną. Mamy wiele rzeczywistości i światów do ogarnięcia. Dzisiaj łatwo zmienić zarówno zdjęcie profilowe, jak i osobowość. (...) Te światy mogą być piękne jeśli zadbamy o nasz kręgosłup. Na mocno osadzonej osobowości, możemy budować różne konstrukcje i pokazywać wiele swoich twarzy. Ale trzeba poznać samego siebie, tego którego chowamy najgłębiej.” Frida twierdziła, ze maluje siebie, bo żadnego innego obiektu tak dobrze nie zna. Chcąc pozostawić Wam pole do własnej interpretacji, elementem wystawy czynimy LUSTRO...



WITALNOŚĆ


Natalia Grosiak (Mikromusic): Witalność, czyli pełnia życia, krwiobieg, siła, biologia. Dla mnie to korzystanie z własnego potencjału. Moją siłą jest moje ciało, moje umiejętności, talent i miłość. Kocham i to daje mi napęd do realizacji siebie zawodowo i prywatnie. Jestem w trybie „on”. Dbam o sen i dobre pożywienie dla siebie i swojej rodziny. Określa mnie ruch, działanie. W tym całym krwiobiegu spraw znajduję czas na odpoczynek, na chwile tylko z rodziną i na spacer po lesie. Uważam, że każdy ma własną rzeczywistość, tak jak sam o nią zadba. Możemy pozwolić ponieść się rzeczywistości i po prostu ogarniać rzeczy bieżąca, a po zrobieniu tych podstawowych czynności już nic nie działać ze swoim kawałkiem świata.
Ale można też poszaleć. Z dnia powszedniego, z najprostszych czynności, robić dzieło sztuki. Mówi się na to, że każdy ma swoją bajkę, swoje „dorotkowo”. Mam przyjaciółkę, która w swoim życiu akceptuje tylko ładne rzeczy, ma tylko ładne ubrania dla dzieci, w domu zawsze palą się pachnące świeczki, w wazonach świeżo ścięte białe kwiaty, nienaganna fryzura, uśmiech i forma. Ona naprawdę pracuje na ten swój ładny świat. Codziennie mozolnie go buduje i utrzymuje przy życiu. Mam inną przyjaciółkę, która we wszystkim widzi zagrożenie, wszystko mogłoby być lepiej. Jej świat to codzienne pokonywanie labiryntu niedoskonałości i mikro problemów do wygładzenia.

Witalność to nie tylko nasz budulec, ale też baza do tworzenia relacji z innymi, konstruowania rzeczywistości. Naszym wyborem jest życie zgodne z własnym ja albo dopasowywanie się do funkcjonujących schematów. Możemy tak jak Frida próbować znaleźć balans, który nam odpowiada. I wcale nie musimy podążać jasno wytyczonymi ścieżkami, właśnie dlatego, że mamy wybór.


PASJA

Agata Makowska (Wdech / wydech studio, Studio Suenos Szkoła Flamenco): Pasja to dla mnie siła wewnętrzna. Umiejętność trwania na swojej ścieżce i podążania nią. Ważne by robić to z respektem dla innych i świata, ale nie poddając się nietrafionym oczekiwaniom innych ludzi i swoim lękom czy niepewnościom. To wspieranie w sobie najlepszych cech i dzielenie się nimi ze światem! Dążę do tego, by moje zawodowe zajęcie czerpało z moich pasji i talentów. We Fridzie pasjonuje mnie jej upór i to , że odważnie patrzyła na swoje słabości i lęki, wyciągając je ze swojego wnętrza na płótno.
Pasja napędza i motywuje. Czyni z nas wojowniczki, a pozytywne ikony kobiecej siły podbudowują wiarę w to, że możemy wszystko, że żadna przeszkoda nas nie jest w stanie zatrzymać. Fridę każda trudna sytuacja wzmacniała jeszcze bardziej dlatego ze miała ogromną wolę życia. A uzewnętrzniając się przez swoją pasję, nie tylko pozostawiła po sobie bogate dziedzictwo, ale tez w czasie tworzenia wprowadzała innych w swój wyjątkowy świat.


TOLERANCJA


Magdalena Kostyszyn (Venila Kostis, Chujowa Pani Domu): Tolerancja to dla mnie przyzwolenie dla innych, do posiadania odrębnego zdania, wiary, poglądów. To cecha, która bezpośrednio łączy się z szacunkiem: możemy nie zgadzać się z czyjąś opinią, ale powinniśmy ją przyjmować do wiadomości z akceptacją. Dla mnie granica tolerancji kończy się w momencie, gdy podczas konkretnego zachowania może ucierpieć inna osoba. Albo gdy ktoś się spóźnia;)
Tolerancję mierzymy dziś bardzo często liczbą lajków na Instagramie i granicami, które jesteśmy w stanie przekroczyć, budując własny świat oraz stawiając wymagania przed innymi osobami, które chcą do niego wkroczyć. Frida Kahlo mierzyła się ze schematami i normami społecznymi, stawiała siebie w centrum uwagi w chwilach szczęścia i bólu. To ona decydowała o tym, który fragment życia pokazać. Tak jak my, dzisiaj, wykorzystując do tego media społecznościowe.
Kiedy spojrzysz na mój prywatny profil na Instagramie, pomyślisz, ze mam życie jak z bajki. Kreski na oku mam zawsze perfekcyjne, nie robię nic innego poza odwiedzaniem ładnych kawiarni, moje dziecko nigdy nie płacze, a od własnego mieszkania znacznie częściej pokazuję pokoje hotelowe. Ale czy to oznacza, że wiodę perfekcyjny żywot albo że kreuję się na kogoś, kim nie jestem? Nie. Odpowiedź jest prosta: na Instagram wrzucam zdjęcia tylko wtedy, kiedy mam się dobrze: ładnie wygląda, robię coś ciekawego. To jakieś 10% mojego życia. Szarą rzeczywistość ma większość z nas na co dzień. Uważam, że w sieci bardzo trudno być w 100% sobą – już sama świadomośc istnienia odbiorcy, stwarza okazję do zakładania konkretnej maski i kreowania wizerunku. Przez długi czas wydawało mi się, że w Internecie jestem absolutnie autentyczna, ale to nieprawda – nawet sam fakt, że nie publikuję określonych treści już buduje mój określony image. Mimo wszystko, możemy próbować, bo nasze internetowe wcielenia były jak najbardziej zbliżone do realnych. Za każdym razem, kiedy publikujemy coś w Internecie, warto zapytać siebie: czy to na pewno jestem ja, czy tylko moje wyobrażenie o sobie?


CIAŁO

Agnieszka Charkot (Wrocławski Teatr Pantomimy im.Henryka Tomaszewskiego): Frida powtarzała, że życie okaleczyło ją dwukrotnie: po raz pierwszy – fizycznie – w wypadku autobusu z drezyną, a po raz drugi – psychicznie- gdy spotkała Diego Riverę. Dla malarki nie było tematu tabu. Bo życie nie uznaje tabu. Rzeczywistość dzieje się i próbujemy ja kreować. Jednocześnie decydujemy o sobie, ale też nie jesteśmy sami i zależymy od innych.
We współczesnym świecie ciało i choroba, ale też chore ciało, są dość złożonym problemem. Kwestie związane z fizycznością, czytaj atrakcyjnością, weszły na każdy poziom naszego życia: kontakty towarzyskie, atrakcyjność społeczną, macierzyństwo, poczucie kobiecości, męskości. Uważa się, ze rygor pewnego schematu ciała, narzuciły sobie głównie same kobiety i jest to efekt mierzenia się z patriarchalnym porządkiem świata. Może się to wydawać dość daleko idącym wnioskiem, ale uważam, że nie do końca bezpodstawnym. Kobieta będąca na dyrektorskim stanowisku oceniana jest nie tylko przez pryzmat wiedzy, umiejętności i wykształcenia, ale także przez pryzmat swojej fizyczności, atrakcyjności zewnętrznej zdecydowanie częściej niż mężczyzna zajmujący to samo stanowisko.
Nasza fizyczność ciągnie się za nami od samego początku. Od ciotek pochylonych nad naszym łóżeczkiem, szarpiących za policzek i mówiących „jaka ona ładna”, poprzez wyśmiewanie w klasie zdjęcia legitymacyjnego i chowanie dojrzewającego ciała pod oversizowymi ubraniami, po doskoczenie do fit trenerek i ponowny powrót do oversizowych tunik, zasłaniających ciało, które w społeczeństwie się już zużyło.


ŚMIERĆ


Paulina Jóźwin (Wrocławski Teatr Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego): ŚMIERĆ. Pierwsza myśl, która przychodzi mi do głowy to KONIEC, ale i początek. Ktoś, coś, umiera, znika z otaczającej nas rzeczywistości i rozpoczyna nowe życie jako legenda. Staje się historią – historią z początkiem i końcem. Uczucia i cały wachlarz emocji towarzyszą świadkom znikania.
Bliski jest mi Sokrates: „Bać się śmierci, o szlachetni, jest tym samym, co mieć się za mądrego nim nie będąc; gdyż jest to mierność, że się wie to, czego się nie wie. Nikt nie wie czy śmierć nie okaże się największym błogosławieństwem dla ludzkiej istoty. Jednak ludzie boją się jej, jak gdyby posiadali niezbitą pewność, że jest największym z nieszczęść”.
W Meksyku Dia los Muertos, czyli Dzień Zmarłych, jest jednym z najważniejszych elementów kultury i dni w roku, wpisanym nna niematerialną listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Kult życia jest dla mieszkańców tego kraju nierozerwalnie złączony ze śmiercią, więc świętują i czczą zmarłych. Wierzą, że przyjmując ich godnie, przy muzyce, którą kochali, z ich ulubionymi potrawami na stole i przedmiotami, które były im bliskie, zapewnią sobie powodzenie i ochronę przed nieszczęściami. Ostatni obraz Fridy Kahlo to arbuzy (symbol święta zmarłych) z dopiskiem „Viva la vida” – „Niech żyje życie”. To od nas zależy, co po sobie pozostawimy i jak to życie będzie wyglądało dalej – nawet po śmierci. Myślę, że każda z nas buduje swoja rzeczywistość najlepiej jak potrafi. Moim mottem są słowa Zbyszka Wodeckiego „trzeba robić to, co ma się w sercu i czekać na swój czas ...”.